środa, 16 lutego 2011

krakowa odsłona 2. miejsca i kształty.





kolejowe

tramwajowe











dokąd?


taak. dla mas!
















moje ulubione krakowskie naleśniki i pierogi

rynek




teraz widać, że Kraków?
niebieskie autobusy. i tramwaje






stare drewniane zielone drzwi. urocze!



złamana.


wtorek, 15 lutego 2011

krakowa odsłona 1. w przeddzień 14. plus rowery.

Z Łodzi pojechałam do Krakowa.
Od razu po wyjściu z pociągu i znalezieniu pierwszego lepszego stoiska kupiłam sobie rękawiczki.
Kraków jest uroczy: piękne słońce, niebieskie tramwaje i autobusy i niebo - dawno nie było aż tak błękitne - oraz niemiłosiernie zimny wiatr. Jednak okazało się, że to rowery i sklepowe witryny były główną atrakcją mojego wypadu do krk.





















nie. to nie ja go przewróciłam;)




łódź też...
jeszcze łódź.

bonus.

od Juliana T. i Twórców Łodzi Przemysłowej

Jak Bolesław Leśmian napisałby wierszyk „Wlazł kotek na płotek”


 też jedzą w macu
Na płot, co własnym swoim płoctwem przerażony,
Wyziorne szczerzy dziury w sen o niedopłocie,
Kot, kocurzak miauczurny, wlazł w psocie-łakocie
I podwójnym niekotem ściga cień zielony.

A ty płotem, kociugo, chwiej,
A ty kotem, płociugo, hej!

Bezślepia, których nie ma, mrużąc w nieistowia
Wikłające się w plątwie śpiewnego mruczywa,
Dziewczynę-rozbiodrzynę pod pierzynę wzywa
Na bezdosyt całunków i mękę ustowia.

A ty płotem, kociugo, chwiej,

A ty kotem, płociugo, hej!


Tak, zgadzam się z Tuwimem:)




zgubiłam rękawiczki. trzy sztuki

Jak wędrowałam uliczkami Łodzi ... bywa, u mnie dość często;)
Ale jeśli mowa o Łodzi, to zawsze, zawsze przychodzi na myśl Tuwim.


w czerwonym płaszczu
Łódź


Gdy kiedyś czołem dosięgnę gwiazd
I przyjdzie chwały mej era,
Gdy będzie o mnie kilkaset miast
Sprzeczać się, jak o Homera,


Gdy w Polsce będzie pomników mych
Więcej niż grzybów po deszczu,
I w każdym mieście zacznie się krzyk:
"Ja Ciebie wydałem, wieszczu!" -


Niechaj potomni przestaną snuć
Domysły "w sprawie Tuwima",
Bo sam oświadczam: mój gród - to Łódź,
To moja kolebka rodzima!


Niech sobie Ganges, Sorrento, Krym
Pod niebo inni wynoszą,
A ja Łódź wolę! Jej brud i dym
Szczęściem mi są i rozkoszą!

Tu, jako tyci od ziemi brzdąc,
Zdzierałem portki i buty,
Tu belfer, na czym świat stoi klnąc,
Krzyczał: "Ty leniu zakuty!"


Tu usłyszałem burz pierwszych grom
I pierwsze muzy szelesty!
(Do dzisiaj stoi ten słynny dom:
Andrzeja, numer czterdziesty.)

Tu przez lat dziesięć, co drugi dzień,
Chodziłem smętnie do budy,
Gdzie jako łobuz, pijak i leń
Słynąłem, ziewając z nudy.


I tu mi serce na wieczność skradł
Ktoś cichy i modro-złocisty,
I tu przez siedem ogromnych lat
Pisałem wiersze i listy.


Nawet mizerne wiersze me
Łódź oceniła najpierwsza,
Bo jakiś Książek drukował mnie
Po dwie kopiejki od wiersza.

Więc kocham twą "urodę złą",
Jak matkę niedobrą - dziecię,
Kocham twych ulic szarzyznę mdłą,
grudniowy widzew.
Najdroższe miasto na świecie!

Zaszwargotanych zaułków twych
Kurz, zaduch, błoto i gwary
Piękniejsze są mi niż stolic szych
I niż paryskie bulwary!

Śmieszność twa łzami przyprósza mi wzrok,
Martwota okien twych ślepych
I czarnych ulic handlarski tłok,
I uszargany twój przepych.


I ten sterczący głupio "Savoy",
I wyfioczone przekupki
I szyld odwieczny: "Mużskij portnoj,
On-że madam i pszerupki".

widzew.




już luty.

łódź fabryczna.